Indżojcie!
Gościnnie komentuje: Ran
Zacznijmy od tego, że "Otaku" w Japonii jest raczej negatywnym określeniem.
Czemu? Zacznijmy od etymologi samego słowa = „o-taku” – znaczy dosłownie „twój dom”.
Dziś „otaku” to w terminologii Japończyków maniak, odcinający się totalnie od świata zewnętrznego. I owym hobby wcale nie musi być manga, jak mniema dość duża część obcokrajowców. W Japonii mówi się o otaku filmów, otaku sprzętu wojskowego, otaku konkretnego zespołu muzycznego, gier komputerowych, itd. Ludzie tacy przestają normalnie funkcjonować, siedzą całymi dniami w domach studiując swoje "hobby".
Więcej o tym, czemu "Otaku" to słowo negatywne TUTAJ.
Większość z was powie, że poza granicami Japonii Otaku nie jest niczym złym. Może i tak... do czasu.
Wiecie co myślę widząc coś takiego? "Danger Biohazard" Wszyscy do schronu! Silne skażenie środowiska! Masz tu styczność z człowiekiem zarażonym ebolą!
(Ktoś
powinien zrobić alternatywną wersję: „Masz tutaj styczność z... MOIM STARYM”
Handluj z tym)
Następnie dostaję w twarz czymś takim (walnięte hurtowo, a co!)
Bo ktoś przecież może nie
zauważyć, albo zapomnieć:
Jakby ktoś nie zauważył, że jestem Otaku, tak na wszelki...
Te dzieciaki uważają chyba, że określenie "Fan M&A" niedostatecznie oddaje ich niesamowicie rzadką pasję. Oczywistym jest, że przecież NIKT w całej Polsce nie interesuje się anime, więc trzeba trąbić na około, jak wyjątkowym się jest. Czują
się niczym Naród Wybrany. Hobby godne Bogów.
Zagorzali Fani M&A emanują aurą dziwności i straszności, więc zawsze to zaznaczają, byśmy się bali do nich zbliżyć, bo przecież możemy uznać ich (daj Boże) za wariatów! (Bo to jest „kałajii<3”)
Obowiązkowo są aroganccy i nie uznają żadnych zasad. Bardzo chcą trafić do psychiatryka, bo przecież są tacy "szaleni", a pobyt w zakładzie zamkniętym jest cool~. Bardzo bym chciała wiedzieć, czy wiedzą czym jest Prawdziwe Szaleństwo? Gdyby wiedzieli, dniami i nocami
modliliby się, żeby ich to nigdy nie spotkało.
Swoją drogą, bardzo ofensywna
wypowiedź:
I tym samym przechodzimy do wisienki na torcie - psychofanów Kuroshitsuji. Seria to raczej (naszym
skromnym zdaniem) przeciętna, niczym nie powala, a mimo to, nastoletnie dziewczynki dostają orgazmu na tekst "Jes maj Lordo"...
WHY?! 8U
Mnie tam bardziej niepokoi ich
niezdrowa fascynacja Cielem w sukience. To jakby jarać się młodocianym
transwestytą.
Grel srel, Sebastian jest moim menszem! Won od niego, Latam z piłą łańcuchową po ulicy...albo jestem narzeczoną Ciela~ Wszystko to sprawia, że mam ochotę wywalić monitor przez okno i wydłubać mikserem oczy (fankom).
No i zwracaj się do mnie Grell
Sut(ek)cliff, bo TAK! Srsly, czemu wszystkie tak lecą na „psychopatuff”? Ni to
dobry mąż, ni ojciec...
Problem. Gdy widzę niepełnoletnie dziewczynki przyznające się do tego, że kochają hentai i yaoi, mam ochotę zadzwonić do ich rodziców i powiedzieć, by zablokowali im internety. Czy ja się przyznaję do tego, że lubię gejowskie porno? Bo yaoi to właśnie to... "Świerszczyk dla
kobiet".Na koniec, ostatnim faktem o Otakó jest to, że są bardziej japońscy od Japonii. Żaden Azjata nie dorówna im w japońskości. Wtrącają więc randomowe słowa w normalne wypowiedzi, jak arigatou, baka, desu etc.
Wszystkie rzeczy oczywiście też mają z Japonii. (Nawiasem mówiąc, ja jestem Tru fanem Chin, bo wszystkie moje rzeczy pochodzą z tego kraju - handlujcie z tym!)
I PAMIĘTAJCIE:
Otakóó to
atakóó!
Bo nie jestem gwałcicielem... Jestem
rapist. Brzmi legitnie.
Ból dupy za 3...2...1...
Ból dupy za 3...2...1...